Moi drodzy! Chcę Wam dziś opowiedzieć bajkę. Bajkę wyjątkową, ponieważ będziecie pierwszymi osobami, które ją przeczytają! Nikt wcześniej jej nie poznał, ponieważ sama ją dla Was napisałam! :) Poznacie w niej sympatycznego Misia Kudłatka i dowiecie się czym jest prawdziwa odwaga. Miłej lektury!
Wiosenna przygoda
W lesie wiosna hulała już na całego. Drzewa pokryły się soczystą zielenią, krzewy dumnie prezentowały kwiatowe pączki a polana bieliła się kołderką stokrotek.
Miś Kudłatek doszedł do wniosku, że szkoda tracić czas siedząc w jaskini, gdy pogoda jest taka piękna. Przyjemne ciepło dodatkowo zachęcało go do odbycia spaceru.
Gdy tylko niedźwiadek wyjrzał ze swojej gawry, promienie słońca połaskotały go w nos. Roześmiał się i od razu wpadła mu do głowy piosenka:
Po co siedzieć w gawrze ciemnej
Gdy na dworze tak przyjemnie?
Słońce świeci, wiosna wkoło,
Jakże będzie dziś wesoło!
I mrucząc swoją nową piosenkę dziarsko ruszył przed siebie.
Nie uszedł jednak daleko. Zasłuchany w śpiew ptaków i zapatrzony w błękitne niebo prześwitujące między koronami drzew miś nie zauważył wgłębienia w ziemi. Gdy jego lewa noga znalazła się nagle niżej niż prawa, niedźwiadek gwałtownie zamachał w powietrzu łapkami próbując złapać równowagę. Nic to jednak nie dało i po chwili biedaczek z całym impetem runął na ziemię. Trochę bolał go nos, który nieszczęśliwie trafił na twardy wystający korzeń pobliskiego drzewa, ale Kudłatek szybko wstał, otrzepał się z piasku i roztarł zaczerwieniony nosek.
- Uff! – sapnął misiu – Dobrze, że nic mi się nie stało. Nos chyba też mam cały… - stwierdził niepewnie raz po raz dotykając go łapkami.
W końcu uśmiechnął się do siebie i już miał ruszyć w dalszą drogę, gdy usłyszał znajomy głos dochodzący jakby spod ziemi. Zauważył też ze zdziwieniem, że piasek w miejscu, gdzie przed chwilą znalazła się jego nieszczęsna łapa, rusza się i przesypuje.
- Panie Kitalski, czy to pan? – zawołał misiu intensywnie wpatrując się w miejsce, gdzie ziemia coraz gwałtowniej się poruszała.
- Tak, to ja! – usłyszał w odpowiedzi – Ratunku! Ktoś zasypał wejście do naszej nowej nory! Nie możemy wyjść!
- Ojej! – jęknął Kudłatek – Już… Już pomagam! – i jak najszybciej zaczął odgarniać łapkami czarny piasek. – Proszę się odsunąć – ostrzegł lisa – bo mogę pana przez przypadek zranić moimi ostrymi pazurami!
Miś kopał i kopał, aż w końcu udało mu się odsłonić wejście do domu państwa Kitalskich. Po chwili z otworu wychynęła ruda głowa ze śladami czarnej ziemi na pyszczku.
- Nic się panu nie stało? – zapytał z troską w głosie niedźwiadek.
- Nie, nie… - odpowiedział pan Kitalski – Po prostu najedliśmy się wszyscy strachu. Ale gdyby nie ty, misiu Kudłatku, mogło być znacznie gorzej! Jak dobrze, że akurat tędy przechodziłeś! Nie widziałeś może tego łotra, który uwięził nas w naszym własnym mieszkaniu?! – wąsy pana Kitalskiego zaczęły poruszać się nerwowo. Miejsce jego strachu zajęła złość.
Miś wziął głęboki oddech, ale nie zdążył odpowiedzieć, bo z nory – jedno za drugim – wyskoczyła trójka dzieci państwa Kitalskich. Wąchacz od razu zbliżył nosek do leśnej ściółki i zaczął węszyć. Gmeracz w mgnieniu oka zaszył się w pobliskim krzewie i zaczął szukać czegoś między zazielenionymi gałązkami. Trzpiotka z kolei zaczęła kręcić bączki i obskakiwać misia dookoła wołając „Pobaw się ze mną! Pobaw!”.
Niedźwiadek spuścił jednak głowę i zaczął przestępować z nogi na nogę. W końcu westchnął ciężko.
- Panie Kitalski, to ja zniszczyłem wejście do waszego domu. – powiedział w końcu smutno. Czuł jak jego policzki robią się strasznie gorące, a w gardle siedzi mu ogromna gula.
- Ty? – zdziwiła się pani Kitalska, której głowa pojawiła się właśnie na powierzchni – Dlaczego to zrobiłeś, misiu?
- To był wypadek! Naprawdę! – Kudłatkowi zachciało się płakać – Ja nie chciałem! Po prostu szedłem na spacer i ptaki tak ładnie śpiewały i niebo było takie błękitne i… i nie zauważyłem i się potknąłem… - niedźwiadkowi nadal trudno było spojrzeć w oczy sąsiadom. – Bardzo przepraszam. Najbardziej jak to tylko możliwe. – łezka spłynęła po misiowym policzku.
Państwo Kitalscy spojrzeli najpierw na siebie a potem na misia.
- No, nie płacz już Kudłatku. – powiedział łagodnie lis. – Każdemu może przytrafić się wypadek.
- Wiemy, że nie zrobiłeś tego celowo. – włączyła się lisica – Tobie też nic się nie stało, kiedy się potknąłeś?
- Nie, nic mi nie jest. – niedźwiadek pociągnął nosem.
- Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. – zdecydował w końcu pan Kitalski. – I jestem pod wrażeniem twojej odwagi, misiu.
Kudłatek otworzył szeroko oczy ze zdumienia i spojrzał na sąsiada.
- Odwagi? – zapytał zdziwiony.
- Tak. – uśmiechnęła się pani Kitalska – Tylko ktoś naprawdę odważny potrafi przyznać się do błędu i szczerze przeprosić za wyrządzoną krzywdę.
Miś też nieśmiało się uśmiechnął.
- No to pobawisz się w końcu ze mną? – Trzpiotka nie dawała za wygraną niecierpliwie tarmosząc niedźwiadka za futro na nodze.
Rodzice Trzpiotki skinęli jednocześnie głową zgadzając się na wspólną zabawę misia i lisiczki.
- Dobrze – Kudłatek zwrócił się do Trzpiotki – nauczę cię piosenki, którą sam dzisiaj wymyśliłem, chcesz?
- Chcę, chcę! – mała nie przestawała skakać.
- To posłuchaj:
Po co siedzieć w gawrze ciemnej
Gdy na dworze tak przyjemnie?
Słońce świeci, wiosna wkoło,
Jakże będzie dziś wesoło!
Comments