top of page
  • Małgorzata Jankowska

Wiosenna przygoda

Moi drodzy! Chcę Wam dziś opowiedzieć bajkę. Bajkę wyjątkową, ponieważ będziecie pierwszymi osobami, które ją przeczytają! Nikt wcześniej jej nie poznał, ponieważ sama ją dla Was napisałam! :) Poznacie w niej sympatycznego Misia Kudłatka i dowiecie się czym jest prawdziwa odwaga. Miłej lektury!


Wiosenna przygoda

W lesie wiosna hulała już na całego. Drzewa pokryły się soczystą zielenią, krzewy dumnie prezentowały kwiatowe pączki a polana bieliła się kołderką stokrotek.

Miś Kudłatek doszedł do wniosku, że szkoda tracić czas siedząc w jaskini, gdy pogoda jest taka piękna. Przyjemne ciepło dodatkowo zachęcało go do odbycia spaceru.

Gdy tylko niedźwiadek wyjrzał ze swojej gawry, promienie słońca połaskotały go w nos. Roześmiał się i od razu wpadła mu do głowy piosenka:

Po co siedzieć w gawrze ciemnej

Gdy na dworze tak przyjemnie?

Słońce świeci, wiosna wkoło,

Jakże będzie dziś wesoło!

I mrucząc swoją nową piosenkę dziarsko ruszył przed siebie.

Nie uszedł jednak daleko. Zasłuchany w śpiew ptaków i zapatrzony w błękitne niebo prześwitujące między koronami drzew miś nie zauważył wgłębienia w ziemi. Gdy jego lewa noga znalazła się nagle niżej niż prawa, niedźwiadek gwałtownie zamachał w powietrzu łapkami próbując złapać równowagę. Nic to jednak nie dało i po chwili biedaczek z całym impetem runął na ziemię. Trochę bolał go nos, który nieszczęśliwie trafił na twardy wystający korzeń pobliskiego drzewa, ale Kudłatek szybko wstał, otrzepał się z piasku i roztarł zaczerwieniony nosek.

- Uff! – sapnął misiu – Dobrze, że nic mi się nie stało. Nos chyba też mam cały… - stwierdził niepewnie raz po raz dotykając go łapkami.

W końcu uśmiechnął się do siebie i już miał ruszyć w dalszą drogę, gdy usłyszał znajomy głos dochodzący jakby spod ziemi. Zauważył też ze zdziwieniem, że piasek w miejscu, gdzie przed chwilą znalazła się jego nieszczęsna łapa, rusza się i przesypuje.

- Panie Kitalski, czy to pan? – zawołał misiu intensywnie wpatrując się w miejsce, gdzie ziemia coraz gwałtowniej się poruszała.

- Tak, to ja! – usłyszał w odpowiedzi – Ratunku! Ktoś zasypał wejście do naszej nowej nory! Nie możemy wyjść!

- Ojej! – jęknął Kudłatek – Już… Już pomagam! – i jak najszybciej zaczął odgarniać łapkami czarny piasek. – Proszę się odsunąć – ostrzegł lisa – bo mogę pana przez przypadek zranić moimi ostrymi pazurami!

Miś kopał i kopał, aż w końcu udało mu się odsłonić wejście do domu państwa Kitalskich. Po chwili z otworu wychynęła ruda głowa ze śladami czarnej ziemi na pyszczku.

- Nic się panu nie stało? – zapytał z troską w głosie niedźwiadek.

- Nie, nie… - odpowiedział pan Kitalski – Po prostu najedliśmy się wszyscy strachu. Ale gdyby nie ty, misiu Kudłatku, mogło być znacznie gorzej! Jak dobrze, że akurat tędy przechodziłeś! Nie widziałeś może tego łotra, który uwięził nas w naszym własnym mieszkaniu?! – wąsy pana Kitalskiego zaczęły poruszać się nerwowo. Miejsce jego strachu zajęła złość.

Miś wziął głęboki oddech, ale nie zdążył odpowiedzieć, bo z nory – jedno za drugim – wyskoczyła trójka dzieci państwa Kitalskich. Wąchacz od razu zbliżył nosek do leśnej ściółki i zaczął węszyć. Gmeracz w mgnieniu oka zaszył się w pobliskim krzewie i zaczął szukać czegoś między zazielenionymi gałązkami. Trzpiotka z kolei zaczęła kręcić bączki i obskakiwać misia dookoła wołając „Pobaw się ze mną! Pobaw!”.

Niedźwiadek spuścił jednak głowę i zaczął przestępować z nogi na nogę. W końcu westchnął ciężko.

- Panie Kitalski, to ja zniszczyłem wejście do waszego domu. – powiedział w końcu smutno. Czuł jak jego policzki robią się strasznie gorące, a w gardle siedzi mu ogromna gula.

- Ty? – zdziwiła się pani Kitalska, której głowa pojawiła się właśnie na powierzchni – Dlaczego to zrobiłeś, misiu?

- To był wypadek! Naprawdę! – Kudłatkowi zachciało się płakać – Ja nie chciałem! Po prostu szedłem na spacer i ptaki tak ładnie śpiewały i niebo było takie błękitne i… i nie zauważyłem i się potknąłem… - niedźwiadkowi nadal trudno było spojrzeć w oczy sąsiadom. – Bardzo przepraszam. Najbardziej jak to tylko możliwe. – łezka spłynęła po misiowym policzku.

Państwo Kitalscy spojrzeli najpierw na siebie a potem na misia.

- No, nie płacz już Kudłatku. – powiedział łagodnie lis. – Każdemu może przytrafić się wypadek.

- Wiemy, że nie zrobiłeś tego celowo. – włączyła się lisica – Tobie też nic się nie stało, kiedy się potknąłeś?

- Nie, nic mi nie jest. – niedźwiadek pociągnął nosem.

- Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. – zdecydował w końcu pan Kitalski. – I jestem pod wrażeniem twojej odwagi, misiu.

Kudłatek otworzył szeroko oczy ze zdumienia i spojrzał na sąsiada.

- Odwagi? – zapytał zdziwiony.

- Tak. – uśmiechnęła się pani Kitalska – Tylko ktoś naprawdę odważny potrafi przyznać się do błędu i szczerze przeprosić za wyrządzoną krzywdę.

Miś też nieśmiało się uśmiechnął.

- No to pobawisz się w końcu ze mną? – Trzpiotka nie dawała za wygraną niecierpliwie tarmosząc niedźwiadka za futro na nodze.

Rodzice Trzpiotki skinęli jednocześnie głową zgadzając się na wspólną zabawę misia i lisiczki.

- Dobrze – Kudłatek zwrócił się do Trzpiotki – nauczę cię piosenki, którą sam dzisiaj wymyśliłem, chcesz?

- Chcę, chcę! – mała nie przestawała skakać.

- To posłuchaj:

Po co siedzieć w gawrze ciemnej

Gdy na dworze tak przyjemnie?

Słońce świeci, wiosna wkoło,

Jakże będzie dziś wesoło!

7 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page